Pierwsza część cyklu odpowiada pierwszemu z dziesięciu przykazań - "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"."Dekalog 1" opowiada historię pewnego naukowca. Jego tragedia wzięła początek z tego, że zbyt zaufał komputerowi, możliwościom współczesnej nauki. Z wielką precyzją, z zachowaniem ogromnego marginesu bezpieczeństwa wyliczył on wytrzymałość lodu na zamarzniętym, osiedlowym jeziorku, gdzie jego ukochany syn chciał wypróbować nowe łyżwy. Niestety, splot przypadków i nieszczęśliwych okoliczności doprowadził do tragedii. Lód nie wytrzymuje ciężaru młodego łyżwiarza, chłopiec się topi.
Ordynator szpitala (Aleksander Bardini) jest starszym, samotnym człowiekiem. Wiedzie ustabilizowane życie, wypełnione nieco już wyblakłymi wspomnieniami z młodości. Jego spokojna egzystencja zostanie jednak brutalnie zakłócona. Oto w jego rękach spocznie los nie narodzonego dziecka Doroty (Krystyna Janda), młodej skrzypaczki. Jej mąż jest pacjentem ordynatora, w stanie ciężkim leży w szpitalu. Dorota jest w ciąży z innym mężczyzną. Postanawia, że jeśli jej mąż przeżyje, usunie ciążę. Jeśli umrze, urodzi dziecko i zwiąże się z jego ojcem. Do podjęcia decyzji potrzebna jej jest jednoznaczna lekarska diagnoza. Domaga się jej od ordynatora, w którym pragmatyzm Doroty i jej zdolność do chłodnej kalkulacji w najbardziej nawet dramatycznych okolicznościach, wywołują dreszcze. Podobnie jak świadomość, że od jego diagnozy zależy życie dziecka. Lekarz nie zawaha się skłamać, aby je uratować. Dorota nie zawaha się wzywać imienia Boga, aby wymusić na nim przysięgę.
"Jest to jeden z niezliczonych wariantów opowieści o szaleństwie miłości, o miłości w jej najbardziej uciążliwej fazie, gdy utraciła już niemal wszystkie cechy pozytywne, a wciąż intensywna i gwałtowna, przekształca się w siłę destrukcyjną" - pisał o trzeciej części "Dekalogu" jeden z krytyków. Ewa, niedawna kochanka Janusza, z niezwykłą przebiegłością zakłóca jemu i jego rodzinie wigilijny wieczór. Podstępnie wyciąga go z mieszkania i skazuje na całonocną wędrówkę po mieście. Ich związek rozpadł się, jak wydawało się Januszowi - za obopólną zgodą - Ewa przystała na to, że mężczyzna wróci do swojej rodziny. Okazało się, że jej zgoda była pozorna i wymuszona okolicznościami. Teraz nieszczęśliwa kobieta, ogarnięta rozpaczą i zazdrością, próbuje jeszcze raz wskrzesić ich dawny związek. W roli niezwykle gwałtownej, wręcz drapieżnej Ewy wystąpiła Maria Pakulnis. Janusz, którego zagrał Daniel Olbrychski, to osoba zakłamana, nieszczera, jego rodzina zachowuje zewnętrzne formy religijności, co sprowadza się do pustych rytuałów podczas Wigilii. Ma to niewiele wspólnego z trzecim przykazaniem - "pamiętaj, abyś dzień święty święcił".
"Czcij ojca swego i matkę swoją" - głosi czwarte przykazanie dekalogu. Jest jednocześnie pierwszym z siedmiu, regulujących zasady wspołżycia między ludźmi, podczas gdy trzy początkowe odnosiły się do relacji: człowiek - Bóg. Z czwartego przykazania wynika podstawowe dla całego chrześcijaństwa (i kultury basenu Morza Śródziemnego) prawo moralne - zakaz kazirodztwa. W filmie Kieślowskiego motyw kazirodztwa determinuje misterną grę emocji, uczuć i wzruszeń, toczącą się między dwojgiem bohaterów - ojcem i córką. W ręce dziewczyny wpada list, napisany przez jej matkę na łożu śmierci. Wynika z niego, że ojciec bohaterki nie jest jej rzeczywistym rodzicem. Czy jednak jest to prawda? Dziewczyna sądzi, że tak. Zarzuca ojcu oszustwo. Rodzinna więź, łącząca dotychczas dwoje bohaterów, zostaje zawieszona. W nowej sytuacji dojrzały mężczyzna i młoda dziewczyna starają się dociec, co naprawdę do siebie czują. Budzą się skrywane przez lata tęsknoty, starannie dotąd tłumione pragnienia.
"Największym przestępstwem przeciw miłości jest brak miłości" - tak określił jeden z krytyków przesłanie "Dekalogu, sześć" (w kinach: "Krótki film o miłości") Krzysztofa Kieślowskiego. Intryga filmu jest niezwykle skąpa. Niespełna dwudziestoletni Tomek wprowadza się po starszym koledze do małego pokoiku w bloku. Znajomy, oprócz lokum, zostawia mu kartkę z literami FDCD, co oznacza: "Fajna Dupa, Często Daje" i dotyczy kobiety z okna naprzeciwko. Tomek, wychowanek domu dziecka, stopniowo ulega fascynacji piękną nieznajomą z przeciwka. Zaczyna podglądać Magdę, najpierw przez lornetkę, potem przez ukradzioną lunetę. W chłopcu, spragnionym miłości, fascynacja niepostrzeżenie przeradza się w głębsze uczucie. Wreszcie zdobywa się na odwagę i postanawia wyznać Magdzie miłość. Niespełna godzinny film Kieślowskiego ma ascetyczną akcję, ale niezwykle bogatą warstwę psychologiczną. Z rzadką subtelnością ukazuje wewnętrzną przemianę, której ulegają młody, wchodzący w życie mężczyzna i dojrzała, pozornie wyzuta z wszelkich wyższych uczuć kobieta. Dramatyczne losy ich "związku" sprawiają, że oboje odkrywają w sobie zdolność do miłości. Dobro, którego on nigdy wcześniej nie zaznał, a ona prawdopodobnie zwątpiła w jego istnienie. Krytyka bardzo przychylnie oceniła Grażynę Szapołowską i Olafa Lubaszenkę, odtwarzających role Magdy i Tomka. Jeden z recenzentów pisał: "Szapołowska dowiodła, że jej wrodzony talent rozwinął się w aktorską maestrię. Jej młody partner Olaf Lubaszenko wydobył z roli Tomka to, co najważniejsze: kanciastą, niezdarną młodzieńczość, w której gdzieś tam głęboko, ukryta jest bryłka szlachetnego kruszcu".
"Dekalog, siedem", podobnie jak pozostałe części cyklu Krzysztofa Kieślowskiego, stanowi dalekie od stereotypu rozwinięcie jednego z dziesięciorga przykazań. Tym razem chodzi oczywiście o przykazanie siódme: "Nie kradnij". Niby nic prostszego, a jednak... "Czy można ukraść komuś swoją własność?" - pyta ustami bohaterki filmu reżyser i sprawa natychmiast robi się etycznie niejednoznaczna. Rzecz komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że owa "własność" to dziecko, o które walczą matka i babcia.
"Pod spokojną, wyważoną narracją tego filmu ukrywa się istny czarny wir namiętności, w który widz zostaje wciągnięty nawet wbrew swojej woli" - pisał po premierze "Dekalogu, osiem" jeden z krytyków. Film ten zyskał sobie opinię jednego z najważniejszych i najlepszych w całym cyklu. Poruszająca opowieść o profesorce etyki, która w czasie okupacji odmówiła pomocy żydowskiej dziewczynie, stała się dla Kieślowskiego pretekstem do ukazania destrukcyjnej siły kłamstwa i paradoksalności ludzkiego losu. Zofia - główna bohaterka filmu, nie pomogła młodej Żydówce, gdyż nie chciała skłamać. Jednak jej niezgoda na nieprawdę była w rzeczywistości... kłamstwem, fałszywym wybiegiem, mającym ukryć niemożliwy do ujawnienia szlachetny (?) zamiar ratowania kosztem jednego istnienia wielu innych. Na tym wszakże nie koniec - niebezpieczeństwo, które miało zagrażać owej zbiorowości również okazało się fałszywe. Owo nagromadzenie nieprawd i półprawd wywarło przemożny wpływ na całą drogę życiową dwu bohaterek "Dekalogu, osiem", popisowo zagranych przez Teresę Marczewską i Marię Kościałkowską. Czy po latach uda im się dojść wszystkich przyczyn dawnej bezwzględnej decyzji Zofii? Czy istnieje "cała prawda" o motywach i okolicznościach jej bolesnego wyboru? "Dekalog, osiem" nie jest filmem łatwym w odbiorze. Więcej w nim dialogów i dłuższych monologów niż w pozostałych częściach cyklu. Więcej też problemów - oprócz narzuconej przez tytuł skomplikowanej dialektyki prawdy i kłamstwa, pojawiają się przecież niejako "w tle": kwestia relacji polsko-żydowskich; motyw "winy niezawinionej"; czy chrześcijańskiej pomocy bliźniemu w warunkach, które ją uniemożliwiają. Wszystko to sprawia, że "Dekalog, osiem" można bez ryzyka nadużycia określić mianem rozpisanego na obrazy traktatu religijno-filozoficznego.
Roman, z zawodu kardiochirurg, choć nie ma jeszcze czterdziestki, zostaje impotentem bez nadziei wyleczenia. Wyniki badań i analiz są okrutnie jednoznaczne. Zdruzgotany mężczyzna dochodzi do wniosku, że jego udane, partnerskie małżeństwo musi się rozpaść. Hanka kocha go jednak bez względu na wszystko i nie zamierza odchodzić. W nowej, trudnej sytuacji Roman staje się obsesyjnie zazdrosny. Szpieguje żonę i przyłapuje ją in flagranti z młodym chłopakiem. Hanka wszakże przekonuje go, że wdała się w romans wyłącznie dla seksu, bez żadnych uczuciowych podtekstów. Małżonkowie dochodzą do porozumienia, decydują się nawet na adopcję. Wcześniej jednak chcą od siebie trochę odpocząć. Hanka wybiera się w góry na narty. Nie wie, że to samo zamierza uczynić jej kochanek. Roman natomiast odkrywa zamiary chłopaka i myśląc, że żona go oszukała, postanawia popełnić samobójstwo. W "Dekalogu, dziewięć", nazywanym również czasem "krótkim filmem o zazdrości", Kieślowski jak zwykle dotyka spraw drażliwych i bolesnych. Opowiada o nich wszakże z dużym taktem, dowodząc przy okazji swojej znakomitej intuicji psychologicznej. W wiarygodny sposób ukazuje paradoksalną sytuację, kiedy to małżeńska zdrada wbrew pozorom cementuje związek, choć nie bez dramatycznych perturbacji po drodze. Piotr Machalica (Roman) i Ewa Błaszczyk (Hanka), obsadzona trochę na przekór swemu wcześniejszemu emploi, dają prawdziwy koncert gry. Historia ich bohaterów w poruszający sposób nawiązuje do chrześcijańskiego rozumienia miłości, wedle którego jest ona głównie związkiem dusz, a dopiero potem ciał.
Dwaj bracia otrzymują w spadku po zmarłym ojcu klasery ze znaczkami pocztowymi. Początkowo nie są zbyt zainteresowani kolekcją - żaden nie podzielał pasji ojca. Kiedy dowiadują się, że zbiór ma ogromną wartość, zaczynają się interesować filatelistyką. Stopniowo zainteresowanie to urasta do chorobliwych wręcz rozmiarów. Starszy z braci poświęca nawet swoją nerkę, by zdobyć brakujący w serii znaczek. Gdy jeden z nich znajduje się na stole operacyjnym, a drugi czeka na wynik zabiegu, cała kolekcja pada łupem złodziei.