Wiktor, który nie może znieść ciągłego sprzątania, hałasu odkurzacza i podawanych mu przez Romana dziwnych soków o poranku, w końcu wyrzuca współlokatora z domu. Kiedy wreszcie może upajać się wolnym mieszkaniem, umawia się telefonicznie z sąsiadką Martą. "Bezdomny" Roman wprowadza się zaś do Olka i jego żony Reni. O nowym miejscu zamieszkania infromuje telefonicznie Wiktora, w razie gdyby przyszła do niego jakaś korespondencja. Przy okazji Roman przypomina o podlewaniu paprotki i zapychającym się zlewie. Podczas randki Wiktor cały czas słyszy narzekania Marty, której brakuje Romana, a właściwie jego porządków. Bez niego mieszkanie przypomina pobojowisko: niestarte kurze, brud, pod poduszką kanapy wala się udko kurczaka. W końcu urażona dziewczyna wychodzi.