Bukolandia to miasto-drzewo. Przy konarach, jak przy ulicach, znajdują się budki, domki, atrialne gniazda oraz dziuple z oszklonymi wejściami. Stałymi mieszkańcami Bukolandii są Elizad, Kiwak, Tota, Wiedziorek i Zembula. Któregoś dnia przybywa do ich krainy obcy - Bulber. Przybysz bardzo się od nich różni, jest wielki i niezgrabny. Mieszkańcy Bukolandii początkowo odnoszą się do niego z rezerwą, a nawet niechętnie. W końcu jednak przekonują się do niego. Akceptują jego inność i proponują zamieszkanie po sąsiedzku, w wolnej dziupli. Wreszcie przyjmują Bulbera do swego grona.
W okolicach Bukolandii pojawiają się intruzi TURYDLAKI, na hałaśliwym i kopcącym pojeździe. Śmiecą, hałasują i zanieczyszczają środowisko naturalne. Bukolandczycy grzecznie proszą o ciszę i spokój, a gdy to nie pomaga, starają się wypłoszyć intruzów na wszystkie możliwe sposoby. Łowią chmurę na niebie za pomocą sieci rybackiej, przeciągają nad biwak nieproszonych gości i zlewają deszczem przetykanym grzmotami i błyskawicami. TURYDLAKI mimo że przemoczone, nie dają za wygraną; w trakcie awantury zasłuchały się w ptasie trele i zafascynowane muzyką natury postanawiają nauczyć się pięknego śpiewu. Wtórują ptakom coraz lepiej i piękniej aż dorównują im w śpiewie. Turydlaki odjeżdżają, a Bukolandczycy mają znowu czyste powietrze i spokój oraz świadomość o zbawiennym wpływie sztuki na jednostki nieprzystosowane.
Film Katarstrofa opowiada o tym jak złapał Bukolandczyków katar. W Bukolandii nastała jesień. Kolorowe liście lecą z drzew, wieje wiatr, a Bukolandczycy kichają i mają dreszcze. Wszyscy oprócz Bulbera. Lekarstwem na jesienny katar są zioła rosnące daleko w lesie. Bulber wyrusza w pełną przygód podróż po zbawienne panaceum. U kresu podróży Bulber potyka się i rani w nogę, ale za to zdobywa przyjażń żmiji. Żmija sprowadza pomoc i wszyscy mieszkańcy zanoszą Bulbera do Bukolandii. Naparek na katarek, sporządzony przez Zembulę, przynosi mieszkańcom ulgę i ukojenie.