Ponad 3700 metrów – tyle dzieli wierzchołek uśpionego wulkanu Teide, najwyższego szczytu Hiszpanii, od poziomu morza. Robert Makłowicz pokonuje ten dystans kilkoma skokami, posilając się po drodze w przyjaznym schronisku słynną zupą puchero canario i kozimi serami. Pod szczytem wznosi toast za pomyślność Wysp Kanaryjskich, a na ustawionej ponad chmurami kuchence turystycznej osobiście przyrządza inną wyspiarską specjalność w kategorii zup: Caldo de papas, czyli miejscową kartoflankę. W wiosce La Matanza pod wulkanem Robert bierze udział w tradycyjnym targu bydła, degustuje wino z Teneryfy – zarówno beczkową reservę z renomowanej bodegi, jak i młode wino z przydomowej, dosłownie garażowej winnicy typu guachinche, podawane z megazestawem domowych przekąsek.