Wraz z wyborami pojawia się apetyt na władzę. O fotelu burmistrza zaczyna marzyć inny kandydat, miejscowy przedsiębiorca - Śliwiak. A i obecny burmistrz wcale nie myśli oddawać posady. W walce politycznej hołdują zasadzie - wszelkie chwyty dozwolone. W studiu fotograficznym Stasiek Niemotko, gość z Ameryki, zgodził się zostać szefem sztabu wyborczego Śliwiaka. Burmistrz w walce z konkurencją wyborczą może liczyć na synów, których kiedyś, dzięki swojej władzy wyniósł na stanowiska. Na łące, pośród zarośli, burmistrz czyta sekretarce Dzidce wiersze. Rozmarzony, w twórczym uniesieniu, niewinnie składa głowę na jej okazałym biuście. Ksiądz w kuchni zwierza się komendantowi z nowego zmartwienia. Dzwon na wieży kościelnej fałszywie zabrzmiał. Boi się, że to zły znak i prosi komendanta o wzmocnienie patroli w miasteczku.
Along with the elections, there is an appetite for power. Another candidate, a local entrepreneur - Śliwiak, starts dreaming about the mayor's seat. And the current mayor is not going to give up his job at all. In the political struggle they adhere to the principle - any tricks are allowed. In the photo studio, Stasiek Niemotko, a guest from America, agreed to become the chief of Śliwiak's election staff. In the fight against election competition, the mayor can count on sons whom he once, thanks to his authority, took to office. In the meadow, among the bushes, the mayor reads poems to Dzidka's secretary. Dreamy, in creative elation, innocently folds his head on her impressive breasts. The priest in the kitchen confides to the commandant about his new worry. The bell in the church tower rang false. He is afraid that this is a bad sign and asks the commander to strengthen the patrols in the town.