Ze względów praktycznych Robert udaje się do Monachium pociągiem i już na dworcu tonie w tłumie ludzi zjeżdżających na święto piwa, które nie ma sobie równych na świecie. Ulicami miasta przeciąga parada, a na dawnych błoniach chmielowy napój leje się strumieniami w ogromnych i jeszcze większych namiotach, przy dźwiękach bawarskiej muzyki. Robert przeprowadza na miejscu krótką sondę uliczną, kręci się na karuzeli i na diabelskim młynie, przygląda się tradycyjnym bawarskim strojom oraz degustuje. Menu