Ordynator Łubicz nie wygląda najlepiej. Ponieważ był ostatnio w lesie, cały personel szpitala dochodzi do wniosku, że z całą pewności zjadł trujące grzyby. W szpitalu panuje powszechne przekonanie, że wyglądają one identycznie jak jadalne. Różnią się jedynie tym, że po ich spożyciu umiera się. Dlatego też personel obserwuje swojego szefa, dopatrując się w jego zachowaniu przejawów agonii. Do szpitala przybywają dziennikarz i fotoreporter gazety „Tryskaj Zdrowiem”, którzy łapią „życie na gorąco”. Mają przygotować reportaż o otwarciu szpitala po remoncie za unijne dotacje, które miało wprawdzie miejsce rok wcześniej, ale wtedy akurat byli zajęci innym tematem. Ordynator chętnie by się ich pozbył, ale żurnaliści zaopatrzeni są w specjalne pełnomocnictwa z ministerstwa. Wkrótce dezorganizują życie szpitalne, robiąc personelowi zdjęcia w najmniej oczekiwanych momentach. Tymczasem Łubicz ma już kolejny problem. Wprawdzie okazało się, że żadnych grzybów nie jadł, ale na swojej szyi odnalazł kleszcza. Na dodatek, nikt z jego podwładnych nie chce usunąć intruza. Kidler ma w najbliższym czasie wszystkie zajęte terminy. Wstrząs brzydzi się robaków. Wędkarz Basen wprawdzie nie ma z tym problemów, za to boi się, że przez szacunek dla Ordynatora, może mu zadrżeć ręka i nie uda mu się wyjąć całego kleszcza. Za to doktor Kraśnik ma awersję do wykonywania zabiegów nieujętych w szpitalnym cenniku. Los Łubicza wydaje się więc niemal przesądzony…