Artur Banaś prowadzi prywatne śledztwo w sprawie zaginionych Cyganów. Udaje się do Baranicy, małego miasteczka całkowicie kontrolowanego przez jedynego pracodawcę w okolicy, senatora Jarosza oraz jego syna związanego z faszyzującą organizacją. Do Baranicy tydzień wcześniej pojechał autobusem z dwojgiem krewnych z Kosowa polski Rom, Bernard Malewicz. Zamierzali pobrać z tamtejszego urzędu odpis metryki Marii Malewicz. Kiedy Banaś zjawia się na miejscu, urzędnik, Witold Auguścik, zapewnia go, że tamtego dnia żadnych Romów nie widział.