Zespół "Rybałci" stał się idee fixe Januszka. Pierwsze problematyczne sukcesy idą w parze z nawrotem starych przywar chłopaka. Kradnie Geni pieniądze latami odkładane na spółdzielcze mieszkanie, sprowadza do domu nieletnią kochankę, zaczyna otwarcie pomiatać matką. Ta jednak nic się zmieniła. Brutalność i bezczelność syna przypisuje wpływowi kolegów. Niedługo potem spotyka znajomą, która kiedyś wyszła za introligatora z Ciechocinka. Teraz jest już wdową. Mąż zostawił jej w spadku piękny dom, samochód, pieniądze... "To wszystko mogło być moje, gdybym tylko chciała" - przemyka przez myśl Geni. Ona jednak wybrała opiekę nad Januszkiem, który przecież na pewno będzie kiedyś dobrym, miłym chłopcem. Żeby tylko uwolnił się od tego nowego towarzystwa.