Stanisław Szymanko, lotnik RAF-u, przywozi z Anglii do Polski żonę Margot. Pracuje w lotnictwie cywilnym. W noc urodzin córeczki tańczy i śpiewa na ulicy ze szczęścia. Aresztowany dowiaduje się na UB, że cieszył się ze śmierci Stalina. Jako wroga i szpiega przesłuchuje go i torturuje major Bolko, który chce przysłużyć się sekretarzowi KW Bergmanowi i utrącić jego zastępcę Kowalczyka, popularnego w województwie eks - partyzanta, tutejszego chłopskiego komunistę mającego przyjaciół w sowieckim i polskim dowództwie LWP. Bolko chciałby zrobić z Kowalczyka szpiega. Do łączności z nim mógłby się przyznać torturowany Szymanko. Bergman straszy Kowalczyka, że bezpieka ma człowieka zeznającego, iż Kowalczyk zorganizował siatkę szpiegowską. Poza tym podejrzana jest przyjaźń Kowalczyka z eks - ziemianinem Biesiekierskim. Kowalczyk się śmieje: razem z Janem Biesiekierskim byli w partyzantce. Ale o insynuacji UB powiadamia przyjaciela oraz generała Labusa i majora Kriworuczenkę. Bolko wzywa na przesłuchanie Biesiekierskiego, ale Bergman każe mu go zwolnić, a nazwisko Kowalczyka wymazać z akt. Margot nic nie rozumie ze sprawy męża: adwokaci nie chcą go bronić; wtedy dociera do Bergmana, któremu wpada w oko. Ten przybiera wobec niej pozę przyjaciela i informuje, że sprawa męża przeszła do sądu cywilnego. Po torturach Szymanko zeznaje na procesie, że był szpiegiem. Świadkiem oskarżenia jest nijaki Mizerski. Ze względu na skruchę i współpracę z UB oskarżony otrzymuje karę "tylko" 15 lat więzienia. Na sali są jego matka i żona.